Gildia Cosel
Rzemieślnictwo średniowieczneArchiwum dla torba
Nowa torba / New bag
Pamiętacie „materiał” w prążki, który prezentowałam parę wpisów temu? A czy pamiętacie, że miał być przeznaczony na uszycie czegoś?
No to teraz zobaczcie, co z niego mi się zrobiło:
Remember the „material” in the bands, which I presented a few posts ago? And if you remember, that was intended to sew something?
Well now look what it did to me:
Taka oto dość poręczna torba się uszyła. Pasek i boki torby zostały utkane osobno i później wszyte. Guzik i pętelka zotały zrobione ze sznurka, który wcześniej splotłam.
This here is quite handy bag is sewn. The strap and side bags are woven separately and then sewn. Button and loop were made of twine, which I had weave ealier.
Niestety, nie nauczyłam się jeszcze robić podszewek, więc torba jest jej pozbawiona, co raczej nie przeszkodzi z niej w pełni korzystać, bo materiał tkałam dość ściśle.
Unfortunately, yet I not learned to do linings, so the bag is its lacking, but rather it not make not interfere with the full use because the material I woven quite closely.
Jak Wam się podoba to, co stworzyłam?
How do you like what I created?
Co z tkania wynikło / What resulted of weaving
Pas w kratkę, którym chwaliłam się ostatnio jeszcze, kiedy wisiał na krosenku, został ukończony. Teraz z wolna przekształcam jego kawałki w małe torebki, które prezentują się następująco:
Checkered belt, which praised earlier, even when it hung on loomy, recently was completed. Now I slowly transform his pieces in small bags, which are as follows:
Jest przygotowana to noszenia na szyi, bo doszyłam dość długi sznurek upleciony metodą „finger loop”. Wewnątrz nie zmieści się książka telefoniczna, ale drobne przedmioty spokojnie pomieści.
It is ready to be worn on the neck, because I sewed a fairly long rope braided with method „finger loop”. It will not fit inside the phone book, but small items easily accommodate.
Jej wymiary:
- długość – 17 cm;
- szerokość – 8,5 cm.
Its dimensions are:
- length – 17 cm;
- width – 8.5 cm.
Torby pielgrzymiej ciąg dalszy
Nie ustaję w pracach nad kolejnymi elementami doposażenia potencjalnych klientów.
Jako że pierwsza torba pielgrzymia poszła niemalże na pniu w Warszawie, szyję następne, żeby inni tez mogli skorzystać.
Szyję je ręcznie – od początkowych ściegów, których nie zobaczy się, nie prując torby dogłębnie, po szycie ozdobne, usztywniające nieco klapę torby.
Zajmuje to sporo czasu, a i palce po jakimś czasie zaczynają piszczeć, że już mają dość, ale dzielnie się trzymam. Przy tym na dniach (jak tylko przyjdzie wreszcie wełna od Yngvild – ręcznie przędzona, farbowana naturalnie) zasiądę do krosien, żeby tkać krajki na zamówienie. Czasu coraz mniej, stresu coraz więcej.
No ale…
Jedna torba w ślicznym, fioletowym kolorze już jest gotowa. I powiem szczerze, że wygląda o wiele lepiej, niż ta pierwsza. Jak obiecałam, że kolejne będą tylko lepsze, tak wywiązałam się z postanowienia.
Torba pielgrzymia sztuk… pierwsza
Przysiadłam i zrobiłam.
Zupełnie pierwszą, dziewiczą torbę pielgrzymią.
Oczywiście nie obyło się bez pomyłek, bo to by było niemożliwe. Otóż przy zszywaniu pomyliły mi się strony i dziwnie wyglądała klapa zamykająca torbę. Chwila prucia i ponowne przeszycie poprawiło wygląd zdecydowanie.
Starałam się bardzo, żeby wszystko było równiutko i porządnie, ale szycie po nocy, przy sztucznym świetle oczy szybko się męczą. Zwłaszcza moje ślepawce kaprawe, no i wyszło, jak wyszło. Pruć nie mam już siły.
Druga torba na pewno będzie lepsza.